niedziela, 22 maja 2016

Misja Ivy

Informacje o książce

Tytuł: Misja Ivy
Autor Amy Engel
Seria: Misja Ivy
Wydawnictwo:  Akapit Press
Data wydania:  15 maja 2015

Po bezwzględnej wojnie nuklearnej, Stany Zjednoczone zostały doszczętnie zniszczone. Grupy osób, które ocalały w końcu połączyły siły, by znowu znaleźć się w wirze konfliktów o to, która rodzina będzie rządzić nowym narodem. Westfalls przegrali. Pięćdziesiąt lat później, spokój i kontrolę, utrzymuje się poprzez małżeństwo córki strony przegranych z synem rodziny zwycięzców w corocznym rytuale.

W tym roku, nadeszła moja kolej.

Nazywam się Ivy Westfall, a moja misja jest prosta: zabić syna prezydenta, mojego przyszłego męża i przywrócić rodzinę Westfalls do władzy.

Ale Bishop Lattimer jest, albo bardzo utalentowanym aktorem, albo rzeczywiście nie jest bez serca, tak jak mówiła mi rodzina. Może być jedyną osobą na tym świecie, która naprawdę mnie rozumie. Ale przed przeznaczeniem nie można uciec. Jestem jedyną osobą, która może przywrócić dziedzictwo Westfall. Bishop musi umrzeć. I to ja będę tym kimś, kto go zabije… 

Początkowo nie wiedziałam czego się spodziewać po tej książce. Ivy cały czas myślała o morderstwie, posłuszeństwu rodzinie. Była do tego stopnia zmanipulowana przez nich, że nie wiedziała do końca kim tak na prawdę jest i czego pragnie od życia.

Książkę czytało się świetnie, akcja wciągała, Ivy była bardzo interesująca. Ukształtowana przez kłamstwa i marzenia własnej rodziny nie do końca wiedziała czego pragnie. Jej przemyślenia są trafne, przesiąknięte strachem, niepewnością ale i determinacją. Jej ostatnie zachowanie nie miało dla mnie zbytniej logiki lecz może jest to wyjaśnione w kolejnej części (mam nadzieję, że wydawnictwo ją przetłumaczy i wyda). 

Co do Bishopa, jest postacią tajemniczą, ciągle sądziłam że coś ukrywa, jest zły czy cokolwiek. Niestety jest on postacią lekko bezpłciową, co nie zmienia faktu, że nawet go polubiłam.  Najgorszym co zrobiłam przed przeczytaniem książki było przeczytanie opinii o niej. Jedna z czytelniczek 
nazywała go Biszkoptem przez co i ja ciągle przekręcałam to imie. Cóż nie jest to takie złe, a nawet z czasem wydaje się zabawne.
 Jedyne czego mi tu zabrakło to rozwinięcia tematu wojny i ogólnie zarysu świata po niej. Mama nadzieję, że w drugięj części bedzie to bardziej dopracowane. 

Moja ocena: 7/10 ☻

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz